…wiatrówka.
Żem się wkurzył. Ja wiem, wolny rynek, noże też sprzedają, nożem też można zabić albo i plastikowym widelcem.
Plastikowym widelcem to ja notabene uważam, że można Ziemię zabić, ale to tak na marginesie, na brzeżku kuwety taka dygresja.
No to wracam do wiatrówek. Jest se sklep, chodzi się tam po kibel, tapetę, kranik czy obornik w granulkach albo miotłę. Można kupić leżak, kfjatek, nawet i drapak dla kota.
A przy wejściu wjelka gablota z wiatrówkami. I wzdychają ludzkie młode płci męskiej w różnym wieku do tej gabloty. Duża siedziała se i czekała na Dużego przy kasach i obczajała, prawie każdy wzrok zawiesił i jakoś tak paczał, jakby chciał do gabloty sięgnąć. No wiem, każdy może kupić, wiem, może strzelać do puszek a może i nie do puszek. Znajomi Dużej mają postrzelany tynk na domu. Komuś szybę rozwaliło.
A zwierzaki? Duża nie ma tygodnia bez pytania o szanse postrzelonego kota. A ile ich nie ma żadnej szansy, bo umrom w krzakach z głodu, bo je sparaliżuje strzał grillowego snajpera? Ile u nas już było kotów suwających się po spotkaniu z mistrzami celownika… Wiele ich na zawsze będzie się suwać. Bo czaki norrisy trafiły w rdzeń kręgowy. Nie zabiły, no przecież, że nie.
Duża już słyszała o człowieku przez bardzo małe „c”, że strzela do kotów i gołębi ale „nie celuje do nich”. Sam mam śrutów wiele, do mnie trafili i to z 9 razy.Ale chodzę. A inne koty nie chodzą i nie będą.
I jest ich coraz więcej, kiedyś jakby więcej było tych w oknie zakleszczonych czy potrąconych autem. Teraz jest jakby z wojny wróciły. Pomyślcie proszę, może ktoś nie kupi tej cholernej wiatrówki, może komuś wytłumaczycie, może wiecie, kto się bawi w wojnę w Waszej okolicy?
Gablota.
🙁
no brak słów
Ale taka obserwacja z naszego podwórka:
Naszym sąsiadem jest myśliwy. Taki co do jakiegoś tam związku należy, jeździ terenówką i w ogóle nasza Duża nic nie chce wiedzieć, co on robi.
No i, jak się dało, to ukrywała przed nim koty. A jak o coś pytał – bo on pyta o koty – to Duża o niczym nie ma pojęcia.
Ale wygląda na to, że on jakby lubi koty. Pyta Dużą , czy to „nasze” ? (Duża dalej się dziwi, bo nic nie wie o żadnym kocie). I na naszym podwórku żaden kot nie miał problemu ze śrutem czy czymś podobnym.
Takie dziwo.