Było tak, że Duża przeczytała wiersz, napisał go Serhij Żadan. Nie znalazła tego po polsku, więc potem koślawo przetłumaczyła go se sama. Tak starodawnym sposobem, nie internetowym. Ale nie o koślawość tu idzie.
Idzie o to, że poza tym wierszem był tam też opisany pewien kot.
Wojna goniła i tego kota i jego ludzi, nie wiemy czemu kot został. Wiemy tyle, co na kartce, bo z kartką w budce siedział.
Wiemy, że ma 16 lat, że ma na imię Motya i żeby się zaopiekować. Chory już był, głodny i chudy. Dobrzy ludzie zupełnym przypadkiem (bo tam ludzi już mało…) znaleźli, do domu wzięli i wyleczyli. I szukali domu na zawsze. A front był jakieś 25 km od niego i od tych ludzi.
Duża takim samym zupełnym przypadkiem znalazła w odmętach czy otmętach internetów tą prośbę o dom i ten wiersz, który tam dołączyli.
I ot przyszła starość do starego kota,
To prawda, miał już kot swe lata,
mniej jadł i bał się tych wysokich płotów,
sami wiecie, jak smutne bywają stare koty.
I wtedy odwiedzili kota aniołowie boży, wcześnie rano,
znaleźli czas, żeby w sobotę odwiedzić kota,
zapukali grzecznie do drzwi, potem zdjęli buty,
i mówią do niego: no, opowiadaj kocie o swoim życiu.
Opowiadaj, jak ci życie upłynęło,
co o tobie powiedzą koci przyjaciele,
co wspomną sąsiedzi, znajomi, rodzina,
czym zapadnie im w pamięć twoja kocia dola?
Cóż – mówi kot – głównie spałem.
Miałem, jasna sprawa, trochę zajęć,
ale głównie spałem, jeśli mam być szczery.
Spałem uczciwie, jak przystało na kota.
Nie zasadziłem drzewa, nie zbudowałem domu.
Nie martwię się tym, wcale nie, szczerze mówiąc.
Wiedziałem, że wszystko jest marnością, że wszystko przeminie.
Mam, co prawda, dzieci – ale to wiecie, sprawa, co kusi.
A tak, drodzy moi aniołowie, głównie odpoczywałem,
drzemałem, przysypiałem, pochrapywałem, gdzieś tam nocowałem,
przewracałem się z boku na bok, z pleców na brzuch.
Może kiedy spałem, zdołał się zmienić świat.
Nie – rzekli aniołowie – szczerze mówiąc, to nie.
Świat szczególnie się nie zmienił: wiadomości wciąż są smutne,
dzieci nadal są wesołe, drzewa dalej rosną.
Najważniejsze, że wy – koty – się nie zmieniłyście.
Śpicie, drzemiecie, przeciągacie się, mruczycie.
Wszystko już dawno przeminęło, a co nie przeminęło –przeminie.
Bądź zdrów, kocie, śpij sobie, otulony ogonem.
Całe życie – powiedział anioł, zakładając buty –
całe życie marzyłem, by być kotem.
No i liczę, że jesteści ciekawi, co było dalej. Znajdziecie śfjąteczny czas na czytanie? Za rompkiem tajemnicy jest komiczne dżefko, czyli różowa choinka, może ją pamiętacie? Jeszcze jak ja byłem? Ona wróci!
No kurczę, no, zdaje mi się, że to jest Ktoś, ten Motya.
zdjęcie dzięki uprzejmości www.facebook.com/shelterUkraine
Znak. Najpiękniejszy Znak tych Świąt !
Różowe dżefko i opowieść która stała się rzeczywistością:)
Czekamy na CDN 🙂
Dziękuję! Mam nadzieję,że jeszcze nas ktoś pamięta. Ot, zagubiliśmy się w tym dziwnym świecie. Dziękuję za zajrzenie, wiele dla mnie znaczy.
Jasne że o Was pamiętam i zaglądałam co jakiś czas, by sprawdzić czy czegoś nie przeoczyłam.
Po zdjęciu na FB domyśliłam się, że coś jest na rzeczy. Morf zza mostu nadal działa.
Czekam niecierpliwie na relacje.
Pozdrawiam świątecznie
♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️
Czekamy na więcej i Was pamiętamy i obserwujemy!
Zostawiamy odcisk łapki, bo wpis piękny, a my pamiętamy o Was i zawsze ciepło myślimy!
jestesmy, czytamy, czekamy z niecierpliwością na cdn z moimi 13 futrami 😉
Bardzo się cieszę że blog aktywny. Pozdrawiam świąteczne i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.
Piękne i wzruszające. Co dalej z kiciem?
Wszystkiego najlepszego na Święta i nie tylko!
Cieszę się strasznie, że temu Kotu się udało. Aż serce boli na myśl o innych… Tam i tu też.
I ucieszyłam się bardzo z wpisu na blogu, znak istnienia… Cudownie, że są tacy ludzie jak Wy !!!
U mnie po staremu jeden uratowany młody kot, ale przewlekle chory, jeden uratowany stary kot, ale podleczony.
I roczna kotka z sąsiedztwa, która po zabiciu przez „prawdziwych” katolików kociaków z pierwszego miotu (-1, ale nie przeżył), swój drugi miot urodziła poza ich zasięgiem i gdy miały 4 tygodnie przyniosła je na raty do mnie pod drzwi. 6 kociaków, najmniejsze to były szkieleciki. Niestety trzy rozwinęły fip i wszystkie z matką są nosicielami felv. Z fipem walczymy. I o uratowanie fipowego oczka.
tyle biedy 🙁 oby się udało. Współczuję takich cZŁOwieków jako sąsiadów 🙁
Wciąż tu zaglądałam pozbawiona już nadziei, a tu taka niespodzianka. Jak dziękować? ❤️
Zaglądać, czytać, nieść wieść światu, bo będę pisać, żeby pomagać tamtejszym zwierzakom. O to bym prosił.