Bilans dodatni, czyli o ogrodnikowaniu.

Paczam z góry, więc widzę bardzo dokładnie. Gołębie za oknem mają już trzeciego pisklaka w tym roku. Czykita je obserwuje, ogląda jak rosną. Jeden nie przeżył, jeden odleciał, trzeci siedzi i rośnie. Tak powinno być, żeby urósł i poleciał. Trochę ma traumatyczne dzieciństwo, jak mu Czykita patrzy złym wzrokiem na jego niewinne ślepka. A może […]
Hmyzí hotel, czyli telewizor za oknem.

Wiosna się zrobiła, czas był telewizor nastroić. Czykita sie wyspała, za robotę się zabrała. Oglądanie filmów o ptakach na jutubje ją czegoś nauczyło, mianowicie tego, że trzeba mieć owady, po czesku hmyz, żeby przylatywały ptaki. Zaopatrzyła się więc w dwa takie hotele, jeden ma już w cholerę mieszkańców, przepełniony jest hmyzem. No to dawaj drugi […]
Ja wiem, ja wiem, czyli o zmęczeniu.

Miałem kiedyś gumkę gumową i trzymałem ją łapą i se szczelałem w nos, byłem w tym niezmęczony, znaczy robiłem to cały czas. Zdarzało się, nie powiem, że i darłem się długo, aż cel osiągłem. Okno otworzyli. Na spacer zabrali. Jeść dali. Niezmordowany byłem. I do tego Was też namawiam. Ciężko żartować ze świata dzisiaj, on […]
Smycz w szufladzie, czyli kogoś znów zabrakło.

Miało być dużo opowieści o tym, jak wędrujemy z Dziadem Motyą po świecie korytarza, kto wie, piwnicy może też. Miało być słońce w wielkich plamach bogato rozłożone, o każdej porze letniego dnia, na łóżku, na balkonie. Miało być wiele wrzasków przed świtem o jedzenie, miało być spanie na stole na podkładce pod mysz. Taka symboliczna […]
Ти мій Умка, czyli Bystrzak szuka domu.

No to zaczynamy – chłopak ma na imię Умка – Umka, czyli Bystrzak, Mądrala. No to chyba nie ma co więcej mówić! To właśnie jest Bystrzak. Tak sobie na zdjęciu fikuśnie łapki trzyma, a to połamana łapka, popatrzcie na fotki. Czyli jak obiecałem, tak żem zrobił. Będę pokazywać kumpli Motyi z Kramatorska i okolic. Ja […]
Mішок подарунків, czyli 2000 kilometrów.

Dzień Kota, przegapiłem. Sporo przegapiłem. Ale trzeba było pilnować dziada Motyi. Najpierw, nie bacząc na porę roku (znaczy było mu wszystko jedno, że jest zima), rozpoczął hodowanie grzyba na łbie. Maściom i nacieraniom nie było końca. A ile preparatów dostał, całą półkę. Grzyb się pożegnał (chyba), ale za to Motya wyłysiał w innych miejscach i […]
W cudzej stronie, czyli żeby nie tęsknił.

W nowym roku objawił sie nieco nowy Motya. Fizycznie zdrowy i troszkę grubszy – ALE – ale, no właśnie jest ale. No właśnie, bo Motya nocami bardzo, bardzo płacze. Jak ja kiedyś. Głowę gdzieś wsadzi, w ścianę się patrzy, wyje. Wyje, bulgocze, wyjąc bulgocze i tak parę razy w nocy. Nawięcej dziewięć razy Duża naliczyła. […]
Smycz ta sama, czyli jak się pojawiam, chociaż mje nie ma.

Co ja Wam mogę powiedzieć, Motya ciężko zniósł podróż, niby się nie denerwował, ale u nas na zdrowiu mu się pogorszyło. Duża nawet nie pisała, że jest z nami, bo badali go dogłembnie i Duża się bała, żeby z nerwów i zmian choroby na eF nie dostał. Ale nie, dostał tylko leki i smakołyki, Duża […]
Укрзалізниця, czyli jak kot jechał nie tylko koleją.

To jest opowieść o JEDNYM kocie. A wiecie, ile ich tam jest? Samych, porzuconych, albo czekających na tymczasie? Pięknych jak z bajki, z włosami długimi jak u księżniczki. Ciężko takim cudom, a co dopiero starym dziadom burym jak Motya. Ciężko, bo zabrać kota do innego kraju kosztuje dużo grosza. Ciężko, bo wojna. Duża biła się […]
Stary kot, czyli o kocie, co miał tylko kartkę. Część pierwsza.

Było tak, że Duża przeczytała wiersz, napisał go Serhij Żadan. Nie znalazła tego po polsku, więc potem koślawo przetłumaczyła go se sama. Tak starodawnym sposobem, nie internetowym. Ale nie o koślawość tu idzie. Idzie o to, że poza tym wierszem był tam też opisany pewien kot. Wojna goniła i tego kota i jego ludzi, nie […]