Simple life, znaczy proste życie, jest wtedy, jak radujesz się małą rzeczą, na którą nie trzeba milionów monet.
Obecnie jest tak, jak mówi Duża, że na wszystko trzeba worka kasy, a drugiego dnia trzeba jeszcze jeden worek przynieść.
Do tego u nas w Czechach jest drogo tak ogólnie, dlatego Czesi wstają w sobotę bladym świtem i w zwartej kolumnie przesuwają się do Kudowy, tam jest korek na parę kilometrów aż do marketów i targu, potem dalej do Kłodzka, gdzie jest więcej skarbów, znaczy sklepów.
Potem są puste półki, bo Fszystko się opłaca kupować, poważnie. Na fejsbukach robią zdjęcia wypchanych wózków i bagażników i zachwycają się nawet jabłkami i herbatnikami. A mięsem i kiełbasą to już na maksa. Meble, garnitury, armatury, wszystko.
Duża poddała się fali emocji i też pojechała do Kudowy, chciała być chytrá, czyli po czesku sprytna i wyrwała się w zwykły dzień rano. Korka nie było, to zmyliło jej czujność. Było tam za to co najmniej pięć autobusów wycieczkowych na parkingu, do tego nie wiadomo ile ukrytych za targiem i wysypująca się z nich armia emerytów z kijkami do nordikłoking.
Brali wszystko, po maśle tylko chłodny wiatr i pusta krabička znaczy kartonik w lodówce został. Kde jsou vejce, brzmiało jeszcze w alejce.
Duża nadal sprytnie polowała na to, czego oni nie chcą – produkty eko, takie z pełnych ziaren, kasze, inne tam bezmięsne, głakomola jakieś i kotlety z buraka. Efekty polowania wraz z nowymi okularami, na które Czesi też polują, często w licznych stadach rodzinnych, przywiozła do domu. Napchali piwnicę zapasami dobrot i mňamek.
Dla nas nic. ZERO.
Ale simple life, radość z drobiazgów, mamy w genach.
Dużej spadł z blatu surowy makaron wielce pełnoziarnisty a może i orkiszowy.
Nie zdążyła do niego, byliśmy jak na zakupach w biedrze jak jest akce, znaczy promocja. Makaron tylko fruwał, Zuzanna kręciła tyłkiem z uciechy i polowała, ja tłukłam zbójecką rurkę orkiszową, aż ściany drżały. Zgubioną za łóżkiem odnalazł Duży i znów było pełnoziarniste safari. Byłyśmy zachwycone!
Życie jest piękne i proste.
Nie rozumiem czemu Duża zmarnowała ten cud i teraz już nie chrzęści, jakiś flakowaty jest i bez sensu. Al dente jest. To pewnie po obcemu znaczy „bez sensu”.
Znajdźcie se w tym głupim czasie swoje simple life, swoją rurkę orkiszową. Radości z odkrywania Wam życzymy!
Przyznam, że po raz pierwszy nastał wspaniały poniedziałek. Bo nie lubię poniedziałków. Ale gdy przeczytałam Twoje Simple Life , tak , dzięki tobie, Czikitko , będzie dobry.
Nauczmy cieszyć się drobiazgami. Koty to najmądrzejsze stworzenia .
Wszystkim dobrego dnia !
Dzięki za pomysł na zabawkę dla kota! Już nie będziemy wydawać kasy na te piszczące i szeleszczące myszki tylko nakupimy makaronów! Może to przypadnie w końcu któremuś futrzastemu do gustu ☺️
A JA MAM SWOJĄ RURKĘ….
CO PRAWDA NIE JEST ONA ORKISZOWA….
ALE TAKA CAŁKIEM AL DENTE ,POMIMO UPŁYWU LAT…
CAŁUJEMY SERDECZNIE. JESZCZE W PEŁNYM SKŁADZIE…
Czikitko Twoi kuzyni przebywający u mnie też szaleją za kluseczkami, najlepiej jak są rurkowate 🙂 fajną zabawę mieliście 🙂 może Duża jeszcze kiedyś podrzuci fajną tanią zabaweczkę 🙂 baw się jak najdłużej jedna z najpiękniejszych kocic. 🙂
Świetny tekst
Strasznie się cieszę z Waszego powrotu. Tęskniłam.