Baba Buzia i jesień, czyli coroczne znikanie.

Zaczyna się jesień.

Poznaję to po tym, że mi w tyłek grzeje podłoga, genialny wynalazek. Trzeba tylko poszukać tych miejsc, gdzie magiczna spirala się wije pod panelami. Tam można leżeć i się grzać. Chyba, że Duża oszczędza i mnie nie włącza ogrzewania. Ma być coraz drożej, kazała mi ubierać skarpety.

Jesień mi się objawia też tym, że nie ma po co iść na balkon. Ale za to jak już idę, znaczy każę się wynosić, to mam PONCZO. Duży mi sporządził, jest w nim dziura na mój łeb i siedzę sobie w tym ponczu i jest mi ciepło.

Zuzanna ceni sobie liście, które można ganiać po balkonie. Na balkonie pojawiła się banda ptaków, niby ich nie widać, ale ktoś skubie mech i rozwala, ktoś dłubał w doniczce i ktoś żre z karmnika.

Ja jak siedzę obok karmnika w mojej skrzynce plastikowej i w ponczu, to nikt nie przylatuje. Zobaczymy, co nam dalej się pojawi na tym balkonie.

Znikają nam bardzo liście z drzew.

Zniknęła nam też stareńka Baba Buzia, pewnie już wiecie. Duża niby wiedziała, że tak będzie, ale jakoś i tak to nikdy znikania nie osładza. Baba siedzi teraz na półce obok Baby Milejdi.

Znika też słońce, co ma zły wpływ na Dużą, ogromnie zły. Dlatego Duża siedzi cicho i albo pożera coś albo śpi. Sąsiad Wasyl już powiesił sobie wielki wieniec z Mikołajem na drzwiach, Duża też wytargała już kocie dekoracje i też se powiesiła kilka.

Jesień jest do dupska, jak nic. Ale i tak jest lepiej niż było wiosną, bo można iść do kawiarni a nawet i jechać pociągiem poza gminę czy inny powiat. W kawiarni trzeba pokazać, że się jest szczepionym albo negatywnym ale potem można pożreć Fszystko i popić imbirową herbatą.

Jesieni chyba nawet tu nikt nie chce, bo już w sobotę są targi świąteczne, myk cyk, już będzie jaśniej i weselej. Duża mówi, że założy kalesony i czapkę ale tam pojedzie, targi są w szczerym polu, znaczy nie w budynkach, bo zaraza.

Ja mam znów łysy brzuch po usg. Zrobiłam wrażenie, bo się darłam, ale jak mi pokazali monitor wielki i jak mi sie rusza w środku pęcherz, to byłam zachwycona jak filmem o ptakach. Siedziałam spokojnie i fspółpracowałam. Dalej mam dietę i się leczę, bo piaskownica w pęcherzu wraca. Niedobrze, mówią Duzi i lékařka, no ale ja już bardziej nie mogę sikać ładnie i dietować.

Aha, znam jedną pozytywną sprawę w jesieni. Robi się ciemno wcześniej i na dłużej, lepiej się bawi laserem, dużo lepiej.

No to tak na szybko, sprawozdanie z jesieni. Jejku, jeszcze mam w piwnicy nową dietę, smaczną i czeską, może ta jesień nie będzie taka zła.

Na razie oglądamy telewizję, no bo co robić jesienią?

 

3 thoughts on “Baba Buzia i jesień, czyli coroczne znikanie.

  1. Babo Buziu będziesz w naszych sercach na zawsze❤
    Czykitko dbaj tam o Dużą mocno
    Jesień jest taka przykra i po niej nadchodzi ta okropna zima.
    Trzymajcie się cieplutko kochani❤

Comments are closed.