Wreszcie prawda wyszła na jaw, jak Zuzanna z budki na komodzie. Wyszła ta prawda i kole w oczy, ale jest prawdziwa.
Do Was ludzie piszę, mam zły dzień, bo mi szynka z indyka nie smakuje i skończyły się cukierasy i chrupki dla kocich bebisiów.
Ale o prawdzie muszę Wam napisać.
W mieście na H. jest okrutnie dużo knajp i kawiarni a w jednej z nich koty. Dwa.
No nie do końca w kawiarni, bo jest tak: knajpka ma mały ogródek w głębi z domem, ten ogródek dzieli na pół z drugim domkiem a w domku mieszkają dwa koty i po podwórku łażą, się granicą z kawiarnią nie przejmują. W dupskach pewnie mają tysiąc rodzajów wymyślnej kawy, chcą, to lezą do ogródka knajpy, chcą to siedzą u siebie. Duża mówi, że kocica paczała z pogardą ale łaskawie dała się pogłaskać.
No dobra, one tam są i czasem może nawet skorzystają z donicy jak z kuwety. No i żeby nie było, ludzie mają natychmiast wtedy kawę i wino pozostawić i pobiec do kelnerów, aby się zajęli zapachem.
Od tego są ludzie. Kocica Beruška oraz kocur Filipek są tam w domu, a reszta to tylko na kawę wpada, więc musi znać swoje miejsce.
Obczajcie, tu jest tabliczka:
Jednym słowem wiecie już, po co są ludzie. Ja bym jeszcze chciała karteczkę w stylu „To je Čikita, milá kočička a má moc ráda cukierasy, dej jí hned celý balík”.
Czy jakoś tak, że lubię i chcę worek cukierasów. Bo jestem miła. A jak zauważysz zapach czy nieczystość to się rusz i to załatw.
A to Beruška w swoim ogródku:
Niby tak blisko do Czech… a tak daleko nam do traktowania zwierząt w podobny sposób.
Brzydki zapach, ludzka rzecz 😉
ludzka rzecz, kurczę, nasze zapachy od kocich niewiele się różnią 🙂
Dobre 😀