Jak z obrazka.

Żem rozmyślał ostatnio o rzeczywistości i o wyobrażeniach. Mje natchnęło od patrzenia na obrazek z mokrą karmą, takie śliczności kawałeczki i sos jak czekolada brązowy i gęsty a obok wypasiony kot się oblizuje. A jak się puszka otwarła to wieczko szczęknęło zgrzytliwie i ukazało wnętrze też zgrzytliwe. Dość powiedzieć, że wyglądało to w środku raczej jak z kuwety.

Ja żem obwąchał, sos wylizałem, Zuzanna zeżarła te gąbki, jak owe „mięsne kawałeczki” nazywa Duży i ma w tym dużo racji. Mje nie przeszkadzało, że wyobrażenie inne od rzeczywistości, mje pełny brzuch przekonuje.

Ale Duża spotkała jeszcze jedną taką podpuchę, ciastka, co na obrazku miały wypieczony kolor i śliczne spękania od pieczenia i  rodzynki i czekoladę a w paczce były tylko blade placki bez prawie niczego.

Dużą wzięło na filozofowanie, że świat jest tylko złudzeniem, jak te rodzynki na herbatnikach.

Ale mje o co innego chodzi.

Są święta i Wam życzę na Święta i na wiosnę, żeby Wasze wyobrażenia i rzeczywistość były zawsze tak samo piękne i radosne. Żadnych kurna dysonansów, znaczy bladych placków bez niczego.

Fszystkiego wiosennego!