Jesień, czyli rozmyślania o przemijaniu i jak wytresować Dużych.

Naprawiłam sobie pęcherz, brzuch mam prawie włochaty, sikam pięknie, jak z obrazka, mówię Wam.

Polubiłam chrupy na kamienie, wcześniej nie chciałam. Duża nawet planowała, żeby te chrupy komuś oddać a ja się zdecydowałam, teraz to moje ulubione.

Kamyki z Ameryki się też odezwały po badaniach i są to zwykłe struwity o niezwykłym kształcie lentilków, tych cukierków. Mam w Czechach kamyki, znaczy miałam, więc jaki miały mieć kształt?

Tak więc wracam do zdrowia i wkurza mnie jesień. Pilnowałam malin, pilnowałam papryki i ziół, teraz nie mam zajęcia a do tego jest zimno i to siedzenie na balkonie nie jest takie fajne.

Wczoraj bawiłyśmy się z Zuzanną w safari za pomocą komara, głąb nie chciał współpracować i uciekł. Tak się wkurzyłam, że nawet jeszcze rano bawiłam się w polowanie na światełko. Sondowanie balkonu o piątej rano przyniosło nam wynik nędzny jak saszetka z marketu. Zimno było.

Nie potrafię też uwierzyć w swoje szczęście, nauczyłam Dużych wykonywania poleceń. Opieszale reagują, czasem błędnie, ale nauczyłam ich podstaw. Bardzo sprawnie wykonują sekwencję „wstań o czwartej rano, zdejmij aniołeczka koteczka z kanapy, podłącz do pełnej miski, uprzednio mieszając chrupki“. Co ciekawe, Duża mówi, że w szkoleniu ważna jest nagroda i sens wykonania czynności, że się musí opłacać, na przykład psu, musí za to być jakieś dobre coś. A oni wykonują pokomplikowaną sekwencję bez nagród i pozytywnego warunkowania. Czasem jeszcze przy tym wdepną w coś a nadal wykonują zadane czynności. Widzę trochu postepu, bo kiedyś to trzeba się było drzeć i drzeć a teraz komenda  i działanie idą wręcz natychmiast. W nocy jestem dość głodna, bo spanie do góry kółkami jest wycieńczające.

Pojawia się nam w miskach z porcelany coraz więcej różności, szyneczki, konserwy z dziwnym mięsem, niebywałe rarytasy w postaci jednobiałkowej kiełbasy, sosy majerankowo kurowe i nawet masło.

Gęba mi się do tego cieszy a ręka mi się wyciąga, żeby to z miski wytargać. Tylko że mi doszło do głowy, skąd te frykasy. No od Babika Buzi, znaczy Baby starej jak świat. To mi się posmutniało, Baba jest słaba ze swojej starości, była u weta, po prostu ma więcej lat niż ja i Zuzanna do kupy, więc słabnie, rozpieszczają ją bardzo, dostaje Fszytsko. Żeby tylko jadła i zamruczała.

A mu jak coś dostajemy resztki.

Prosimy o dobre myśli dla Baby Buzi.

 

9 thoughts on “Jesień, czyli rozmyślania o przemijaniu i jak wytresować Dużych.

  1. Ślemy dobre myśli do Baby i reszty futerek , Czikitko super wychowałasś sobie dużych- zawsze miło kiedy rano się wstanie, więcej zrobić można 🙂 Baba Buzi niech się nie wygłupia i nie choruje, ma żyć długo i cieszyś swoją obecnością Dużych i reszte futerek, uważaj na balkonie , coraz bardziej zimno, żebyś się tylko nie przeziębiła 🙁 dbaj o swoje zdrówko. 🙂

    1. Baba Buzia ma 17 lat i słabiutka jest, ale dziś polazła na korytarz, na balkonie siedziała, zrobiła kupę na wycieraczkę i miała udany dzień.

  2. Mocno trzymamy kciuki za Babę Buzię❤️
    Posyłamy dobre myśli bo blisko od nas do Was tzn.prawie blisko.
    Zdecydowanie wolimy jeść lentilky ,niech one się na pchają do pęcherza lepiej.
    Trzymajcie się tam dzielnie i cieplutko❤️❤️
    Ahoj kochani

    1. Bardzo dziękujemy, mamy ciepłą jesień, nawet tera, w ciemności, siedzę na balkonie i poluję na COŚ, bo COŚ lata.

  3. Zaraz zaraz…czy to przypadkiem nie Morf musiał mieć chrupki zamieszane? Ale w prawo czy w lewo mieszane? Tak czy owak, moja Mame już od dawna jest wytresowana i reaguje bezbłędnie. Trzymamy Kciuki za Babę.
    Pimpek

    1. no Morf MUSIAŁ mieć zamieszane. 🙂 kierunek nie gra roli, ale mieszanie jest figurą obowiązkową!

  4. Kciuki zaciskamy za Babę Buzię!
    Czykitko, bądź łagodniejsza dla Dużych, bo na pewno wszystko to przeżywają i jest im ciężko. Niech się chociaż wyśpią!

Comments are closed.