Pytanie brzmiało: czy Czesi mają trpasliki w ogródkach?
Najwyraźniej ktoś kto pyta, zna trochę ten język, bo trpaslík to skrzat. Duża udała się na spacer i to nie dalej niż 15 minut od domu i zbadała kilka ogródków. W większości ogródków był mały basenik. Czasem łaził kot. Była tabliczka – tu mieszka żółw, wściekły i szybki.
Inna ostrzegała – uwaga jaszczurka. Ktoś z dumą ogłaszał, że tady bydlí morče, czyli że mieszka tu świnka morska.
Skrzaty też są, aczkolwiek był też anioł ludzkiej wielkości. Nie piszę, że naturalnej, bo nie wiem, jaka jest naturalność aniołów.
Na pewno muuu, czyli krowa, jest wielkości małej jałówki. Ale barwniejsza.
Teraz jeszcze się świątecznie pięknie wszystko świeci, ale pokażę Wam szybko, co Duża widziała w dzień.
O, mają prawdziwe holenderskie krowy w ogórdkach! 🙂
Wow bardzo ciekawej obserwacje duża poczyniła! Dzięki
Jeeee to je to
Napiszę po polsku bo klawiatury nie umiem dostosować,a fonetycznie to tak kiepsko
Kocham Czechy ,ale skrzatów nigdy nie widziałam.
Ta krowa jest cudna❤️
Pozdrawiamy Was z pogranicza,a koteczka krówka o imieniu Trpaslik
przesyła mruczanki
Dziękuję,za słowo o Czechach,coraz bardziej są mi bliscy,jacyś radośniejsi niż my?Kiedy myślę Czechy,to jest mi jakoś kolorowo. Dużej,Dużemu i fszystkim kotom życzę,żeby żyło się Wam dobrze,lepiej,najlepiej!