Byłam na wakacjach. W sumie kupa prawda, że na wakacjach, bo nie mój wybór.
Mnie i Zuzannę Duża porzuciła u Babci i Dziadka, oni też nie byli szczęśliwi. Duża pojechała kawałek za tę kreskę na mapie tam, gdzie ja jestem milá a sladká kočička Čikita a Zuzanna jest černá, tlustá a šilhavá. Zezowata znaczy.
A Dziadek wdepnął w nocy w moją kupę, na bosaka wdepnął. Czujecie więc, jak bardzo się lubieje takich gości jak my. Zuzanna spała na koronkowym obrusie na stole i podobno nalała na kanapę. Ale tylko raz, więc jakby wcale.
My żeśmy miały najpierw straszny stres jak jechałyśmy. A dzień wcześniej ja dostałam ataku paniki przy pralce, co ją znam od trzech lat. Duża się bała, ja ziajałam, łapki i uszka gorące i nos czerwony jak jabłko i strasznie wyłam. Nie bardzo pamiętam, taka jakaś nie tu i nie teraz byłam. I minęło. Ale w aucie znów podobnie, a auto lepsze było i cichsze niż to Dużej. Wiecie, oni Fszyscy się o mnie boją jak dyszę, bo pokrzywione mam też płuca.
Jakoś żeśmy wyjąc dojechały, a tam była szyNka najlepsiejsza na świecie, cukierasy przed i po sikaniu, mjętkie kocyki, ludzie sterowani moimi wrzaskami, kładli mnie kiedy chciałam na kanapę, no i balkon z ptakami i w sumie, jak przemyślę, to nie było źle. Umią mnie tam czesać i zabawiać. Zuzannie też się podobało.
Duża rozmyślała o tych moich atakach lęku. I jak będę wracać. Bo leki na chorobę od auta na mnie nie działały nigdy, więc Duża kombinowała, co dalej. Dostałam leki na lęki i Zuzanna też.
No dobra, darłam się nieco, ale gadałam z Zuzanną, nawet poleżałam, Zuzanna radośnie poszczekiwała, jak nigdy w aucie. Jechaliśmy z Dziadkiem, on mje głaskał i jak rzygnęłam (raz mi się jakoś zdarzyło) to mnie wycierał i mam czyste nogi. W domu żeśmy od razu poleciały jeść, do kuwety i na balkon obczaić, czy są nowe sprawy. Zuzanna polowała na nową smyczkę i fascynowała się reklamówkami. Naprawdę żeśmy miały o sto cukierasów lepszą podróż.
Niestety nie zawsze różne dobre suplementy ogarną nasze problemy, ja je jadłam długo i różne i tylko najlepsze, no ale przecież czasem melisa ludziom też nie pomaga. Muszą leka wziąć.
W sumie dobrze, bo nie podróżuję często, więc przynajmniej póki co Duża wie, jak to ogarnąć, bo jak ja panikuję, to mi ona może paść po drodze z nerwów.
A przecież NIE może, bo musi zamówić mi ten genialny mus, co mi się u Babci skończył.
Morał z tego taki, że jak masz problem, to mu się przyjrzyj z każdej strony, jak ja ostatniej chrupce w misce a potem się z nim zmierz, bo jak z jednej strony patrzysz, to za mało, pogadaj z ludźmi, oni też mają pomysły i myślą, niebywałe, ale ludzie mają pomysły i myśli, czasem prawie tak git, jak moje.
A to obrazek, co pokazuje jak jest w domu, tak mnie traktuje Duża. Chcę do Babci i Dziadka na wakacje. Nawet autem, tam jest szyNka.
Oh, Skarbie..jak patrzę na te Twoje kochane niesprawne łapki, to płakać mi się chce.Kochana jesteś. A Kropka poszła do Morfa, i już w żadną kupę nie wdepnę. Biedny Pimpek został sam…ściskam Cie skarbie i zdrowka życzę..
Kropka poszła 🙁 jakiś ten rok smutny i dziwny. Ukochaj Pimpka, uściski dla Was…
Ale miałyście wakacje! Tigi też nie znosi jazdy i gdy teraz musi do weta 30-45 minut jechać, to konieczna jest druga osoba, by ja całą drogę głaskała i otwarty transporter, bo noskiem w kratkę wali inaczej. A tak przy otwartym grzecznie leż i nie wychodzi. Zwłaszcza że w aucie jest już kratka, więc po co ta w transporterze? Tigi uważa, że przez te ponad 16 lat powinniśmy sobie ufać.
ludziom nie można ufać. Czykita.
PS. uściski dla starszej Pani!
MaDka dawaj małej jeść, bo się nie godzi niepełnosprawniaka głodzić 😉
A u Dziadków to zawsze fajnie, rozpieszczanie i dokarmianie – w domu tak nie ma 😉
Ściski dla Was dziewczyny!
już daję, już daję i mus zamówiony!!!!
Czykita, moja matka mówi, że wyrąbała się na rzygu i wolałaby wdepnąć w kupę.
Do zrobienia 😈
Lala
bo marzenia są do spełnienia heheh 🙂