Doczłapałem do śfjąt. Poznaję to, bo jest ciemno w cholerę przez pół dnia i zara potem pojawia się moje tradycyjne komiczne dżefko, różowe oczywiście.
W tym roku żem rozmyślał o tym, że doczłapałem, bo były pewne wątpliwości, bo żem chorował ostro jesienią. Doczłapała Czykita, co też się spsuła i bolał ją tak kręgosłup, że kupy z boleści nie robiła i skurczona taka była. Zuzanna doczłapała z jednym kłem, ale przynajmniej poza tym zdrowa, na ciele, bo gUpia to i tak jest.
No i są święta, mamy gościa suwaka co wypadł z okna ale „pani” powiedziała, że nie jest jej, bo nie chodzi a jej to chodził na cztery łapy.
Wiecie co, ona wygrała tym skokiem, straszne, że tak mówię, bo suwa i trza ją odsikać, ale skoro jak się rozpłaszczyła pod blokiem, to z „pani” wyparowała miłość bez chwili zajęcia się nią, nawet bez pytania o cokolwiek, „nie mój kot”, to co to za dom był.
Żem mjał lepiej, jak żem ze śmieci papierki wyciągał, chociaż żem złudzeń nie miał.
A nasza gościówa świąteczna miała jeszcze w pakiecie ropomacicze, bo bez sterylizowania była.
No jak jej się śwjat zawalił, to postanowiła go nienawidzić w cholerę. Po całości, kotów, ludziów. Małe to takie, kurdupel koci, znaczy dorosła, ale taka iks es. Serducho ma wJelkie i ono cierpiało.
Baba nie chodzi a rzuca się, szacun, kąsała jak dzika osa, boleśnie i niebezpiecznie. Wiecie? Miała ze sobą takie długachne rękawice skórzane, bo tylko one chroniły przed wściekłością Baby Loggii.
Loggia, tak ma na imię. Tak więc obolała, zła strasznie była ze smutności i z zawalenia się życia.
Ale czas se mija i co się okazuje? Zamiast rękawic wystarczy koc, wściekłość jakby mniejsza, tygodnie całe mijają i kurna, se wyobraźcie, ona mruczy, całusy rozdaje, na kolanach siedzi. No dobra, kotów to tak za bardzo nie lubi, ale egzystujemy względnie bez wpierdolu.
Suwa się…ale serce jej się pokleiło chyba i ta kocia dusza. Fszyscy się zakochują w tym nosku różowym, trza dać jej jakąś świąteczną nadzieję, że kiedyś tam kurde dom będzie, taki porządny całą gębą. Bo jest fajna, mje się nie boi.
Świątecznego cudu teraz albo później, ale koniecznie cudu jej życzę. Weźta się przyłączcie.
Rok temu pod dżefkiem u nas siedziała Czykita z Kiwi, co nikt jej domu długo nie dał, a raz ją wyrzucili. A ten rok nie dość, że dał Kiwaczowi git dom, to jeszcze ma sfoją wJelką choinkę własną.
Cuda i nadzieja. O to chyba chodzi w tych świętach. No.
Loggia, Gia, dawniej znana jako Panna Samo Zło a tera dla przyjaciół Dziewczynka Jak Malinka.
Jest pod opieką Fundacji Koci Pazur z Poznania.
Jak zawsze masz pelna racje Morfulku – mimo strasznego wypadku odmienil sie los Loggii na lepsze. I wydzwiek tej bardzo smutnej historii jest mimo wielkiej tragedii cieply, pelen milosci i nadziei. Dzieki Wam!
Takie podwojne dno, zupelnie nie to co by sie wydawalo na pierwszy rzut oka.
Zycze Wam wszystkim duzo zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia i bardzo szczesliwego 2020!
wJelce dziękujemy 🙂 i wzajem!
Niechaj sie spełni mały cud, a dla Niej wielka sprawa -taki prawdziwy dom i prawdziwy człowiek !
no. Bo jest taka SłoooTTTTTka al i ma coś ze mje. Morf.
Niech się cud ziści! Dla Loggi domu, a dla Ciebie Morfie, co masz wielkie serducho dla tych porzuconych, zdrówka co niemiara!
heheh mam wJelkie, bo mam przerośnięte, ale mam jakieś tam uczucia też czasem, no w śfjęta na przykład. Dziękujemy za życzenia i niech i Wam się wiedzie. No.
Przyłączam się do życzeń o cud świąteczny albo poświąteczny – niech trafi Jej się dom co najmniej taki, jak Wasz.
A Gia urodziwa jest bardzo i spojrzenie ma ujmujące 🙂
Zdrowia dla Was wszystkich!
dziękujemy ogromnie!
No, naprawdę – Malinka cud dziewczynka, dom porządny to teraz na wagę złota ale znajdzie się na pewno !
Kto by się nie zakochał w tych niewinnych oczkach i lwiej odwadze
robiłam ostatnio wizyte PA – a tam : kot bez łapki, kot kiwaczek, kot strachulec co boi się nawet muchy, no i trafił tam kot ślepaczek – wszystkie szczęśliwe i bardzo kochane, i to w mieście na K . 🙂
trzeba szukać – znajdzie się na pewno
czego życzymy z całego serducha
znaczy się – jest nadzieja! Dziękujemy!