Velikonoce, czyli Covidonoce część druga.

Wszystko zamknięte, wirus lata i lata, nie wiadomo za bardzo jak świętować. Tu nawet nie można jechać na wycieczkę, bo jak przekroczysz granicę powiatu, to jest już przestępstwo. To już drugie takie Covidonoce i końca nie widać. Duzi kupili sobie wielkie drożdżowe buły na świętowanie i dbali o nas, bo mieli czas.

Dla nas zaś było tak:

po długich poszukiwaniach  Duża znalazła dla mnie karmę na kamyki moczowe, która mi smakuje, nawet dwa rodzaje. Dostałam więc po dużym worku każdej, Duża teraz się boi, że przestanę jeść i worki będą się kurzyć. Pomyślę.

W tej samej paczce przyszły magiczne myszy. Pisałam kiedyś, że Zuzanna dostaje obłędu z radości przez taką jedną małą, zwykłą myszkę bez żadnych dodatków. Dostała ją gratis z moimi chrupami. Duża znalazła źródło tych myszek, gdzie można je kupić i zamówiła Zuzannie pięć.

Radość Zuzanny wyglądała tak:

W myszkach niby naprawdę nic nie ma. Zuzanna ma swoje dziwactwa, ale mamy też wspólne hobby.

Pszemki. Nasza koleżanka z FB Toothless Maya tak nazywa gołębia, którego miłuje. to myśmy przejęły to imię. Są jednak także Grażyny, chyba się łączą w pary z Pszemkami ale co najważniejsze: siadają nam na parapecie, takie wielkie i tuste. Ja na nie poluję w moim kartonie, sprytne, no nie?

To nasza telewizja, Duża ją wspiera karmiąc ptaki pod domem. Ma 20 kilo karmy w piwnicy jako abonament za tę naszą kablówkę. Naliczyła już z pięć różnych gatunków, znaczy naszych programów. Jeden taki mały niebieski nam się fajnie rozregulował i po balkonie latał, na siatce siadał.

Ale Pszemki wymiatają, jak się na nie napatrzę, to jem.

Jak się najem, to śpię.

Plama słońca….. o tym będzie niebawem.